poniedziałek, 24 września 2012

12.

Obudziłam się w szpitalnej sali, podłączona do piszczącej aparatury. Nie pamiętałam, jak się tam znalazłam. Z trudem podniosłam rękę i z przerażeniem stwierdziłam, że mój brzuch jest praktycznie płaski. 
- Nie martw się nic jej nie jest - usłyszałam Twój głos - Zemdlałaś. Spadłaś ze schodów, zawieźliśmy cię do szpitala. Byłaś nieprzytomna, a Twoje wyniki się nam nie podobały, trzeba było przeprowadzić cesarskie cięcie.
Zwilżyłeś mi usta wodą.
- Co z moim dzieckiem? - wychrypiałam.
- Wszystko w porządku. Na szczęście termin był blisko, więc nie wymaga pobytu w szpitalu. Zrobiliśmy wszystkie możliwe badania, żeby mieć pewność, że nie ucierpiała podczas upadku. Jest cała i zdrowa, możesz mi wierzyć.
Uśmiechnęłam się. Wiem, że załatwiłeś nam najlepszą opiekę. Miałeś znajomości i wykorzystałeś je dla mnie... Dziękuję.
- Mogę ją zobaczyć?
- Oczywiście, zaraz poproszę, żeby ją przywieziono. Pewnie wolisz mieć Ją blisko. Przez kilka dni ktoś powinien Tobie przy niej pomagać. Zostaniesz tu na obserwacji, ale badania nic niepokojącego nie wykazały.
Milczałam. Nie tak to miało wyglądać, ale najważniejsze, że moja córka jest zdrowa. 
- Przepraszam Cię - usłyszałam - zachowałem się jak ostatni dupek. Pewnie nigdy mi nie wybaczysz i masz do tego pełne prawo. Jeśli jednak... - głos się Tobie załamał - jeśli potrzebowałabyś jakiejkolwiek pomocy, wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Nie będę do Ciebie dzwonił, nie będę Cię nachodził. Zniknę z Twojego życia, tak jak chciałaś, jak tylko stąd wyjdziesz. Teraz chcę dopilnować, żebyście miały dobrą opiekę. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś się Tobie stało. Gdyby coś się Wam stało. Rozmawiałem już z Nim, przeprosiłem Go. Czeka tu przez cały czas. Zależy Mu na Tobie. Nie będę Wam robił problemów - uśmiechnąłeś się - Masz śliczną córkę. Chciałbym czasem móc Ją zobaczyć, ale po tym co robiłem przez ostatnie miesiące, pewnie się nie zgodzisz. Miałaś rację, nie potrafiłbym być dobrym ojcem, nie nadaję się do tego. Nie chcę Jej Tobie odebrać, chcę tylko być wujkiem, który zabierze Ją do cukierni czy na huśtawkę.  Przemyśl to. Jeśli chcę zbyt wiele, prześlij mi czasem choć kilka zdjęć. Zawsze będę o Was myślał. Żegnaj.
Pocałowałeś mnie w czoło i wyszedłeś. Milczałam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Takie słowa po tym wszystkim co mówiłeś i robiłeś wcześniej?
Nie miałam czasu myśleć o tym, bo położna przyniosła moją córkę. To był najpiękniejszy moment mojego życia.

Tak, jak mówiłeś, ze szpitala wyszłyśmy po kilku dniach. Byłam szczęśliwa. Szczęście psuła tylko świadomość, że moi rodzice nie odpowiedzieli nawet na wiadomość, że mają wnuczkę. Wyrzekli się nas. Później już ich nie widziałam.

Okazało się, że Jego sen wcale nie jest tak mocny, jak twierdził. Wstawał w nocy, pomagał, wspierał, pocieszał, gdy myślałam, że jestem straszną matką, bo nasza córka płakała męczona przez kolkę. Miał już przecież doświadczenie ze swoim dzieckiem. Nasza córka przywiązywała się do Niego coraz mocniej, a ja wiedziałam, że On nie zawsze będzie blisko. Nie chciałam też, żeby z mojego powodu chodził niewyspany. Nie mogłam na to wszystko pozwolić. Przyjacielska pomoc ma swoje granice. Wiedziałam, że będę tęsknić, ale nie ja byłam najważniejsza. Zaczęłam szukać mieszkania.


Jeszcze tylko dwa i będzie po wszystkim. Możemy już trochę zwolnić. Następny w środę. Może być?
Dziękuję za komentarze. Miło, że zadajecie sobie trud, by coś napisać. Bardzo się z tego cieszę.

12 komentarzy:

  1. Nie, nie może być, następny poproszę jutro :)
    Nie wiem, co mam napisać, ostatnio mam całkowitą dziurę w mózgu... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro się nie da, przykro mi.
      Ja mam odwrotnie - wyrzucam z siebie słowa z prędkością, która mnie samą przeraża. Nie wiem, co jest gorsze...
      Odbierasz czasem pocztę?

      Usuń
  2. Cześć widzę,że odwiedziłaś mojego bloga:) Zapraszam tymczasem na następny, 6 rozdział na http://nie-odchodz.blogspot.com/ Jeśli chcesz być informowana to napisz mi w komentarzu zostawiając nr gg/ lub adres bloga:) Poprosiłabym o informowanie o tym co nowego u Ciebie na moim blogu lub pod nr gg 3638730;)

    Pozdrawiam
    Marcy

    PS Rozdziały u Ciebie postaram się szybko nadrobić;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę informować. Gdybyś przeczytała choć końcówkę, wiedziałabyś, że następny będzie w środę.

      Usuń
  3. słodko. po prostu słodko. a mam takie pytanie, dowiemy się na końcu, kim są bohaterowie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Były już prawidłowe odpowiedzi, myślałam, że już wszystko jest jasne... W ostatnim rozdziale będą imiona. Jeśli ktoś czytał uważnie to powinien wszystko wiedzieć. Tak myślę... Jeśli tak nie będzie to obiecuję odpowiedzieć na wszystkie pytania :)

      Usuń
  4. Dzisiaj dla odmiany czytałam na PO. Jeżeli szanowny pani Michał 'jestem tak cudny i kochany, że Sil się rozpływa' Winiarski jej nie zatrzyma z tą wyprowadzką, to wlezę do Twojego opowiadania i go ukatrupię, ale moje przeczucie mówi, że to nie będzie potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D I co ja mam na to powiedzieć?
      No, cudny jest, to fakt. Z włażeniem jeszcze się wstrzymaj, choć chciałabym to zobaczyć ;)

      Usuń
  5. Uff są cali i zdrowi :) Doktorek w końcu coś zrozumiał i dobrze, że w końcu poczuwa się do jakiegoś obowiązku. Coś mi się wydaje, że Michał z tej przeprowadzki nie będzie ani trochę zadowolony.

    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 28 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 8 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No w końcu do Ciebie dotarłam :) Przepraszam, że mnie tak długo nie było, ale niestety ostatnio mam tak mało czasu :/

    Doktorek to chyba się troszkę za późno obudził, no, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale ;p
    Winiarski jak jej nie zatrzyma, to kopnę go w tyłek. Powinni coś ze soba zrobić. Przecież z daleka widać, że ciągnie ich do siebie. Widać, że to, co oni nazywają przyjaźnią już dawno dla nich nią nie jest. A w zasadzie jest, tylko w innym wymiarze. Kochaja się! Więc zamiast utrudniać sobie życie powinni je sobie uprościć. No!
    Czytam i stwierdzam, że uwielbiam tą historię :) Masz chyba trochę racji ;p Wydaje mi się, że nasze historie faktycznie mają trochę wspólnych elementów. Sposób narracji, pewne zdarzenia z życia bohaterów, emocje. Jednak widzę też masę różnic :) Począwszy od samych bohaterów, ich charakterów, skończywszy na ogólnej fabule :) Mimo wszystko mamy dwie zupełnie inne historie :D

    Pozdrawiam :***

    http://you-are-my-breath.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo witam serdecznie!
      Wiem, że ta historia jest trochę podobna do Twojej, ale zapewniam, że to nie jest plagiat ;) I uwielbiam Twój styl :)
      pozdrawiam

      Usuń