- Nie patrz tak, to tymczasowe rozwiązanie.
- Tymczasowe do kiedy?
- Aż coś wymyślę. Albo aż znajdę coś innego. Nie dłużej niż do porodu.
Tak właśnie pierwsza osoba dowiedziała się, że jestem w ciąży. Podziękowałam mu w myślach za brak reakcji.
- Albo?
- Nie wiem, może wrócę do rodziców.
Patrzył na mnie kręcąc głową. No tak, On był na tej pamiętnej imprezie, podczas której niezapowiedzianą wizytę złożyła moja mama. Widział z jaką obojętnością a nawet pogardą traktowała mnie i z jakim uwielbieniem wpatrywała się w Ciebie. Słyszał jak z jej ust padło stwierdzenie, że nigdy nie zrozumie co we mnie widzisz...
- Tymczasowe do kiedy?
- Aż coś wymyślę. Albo aż znajdę coś innego. Nie dłużej niż do porodu.
Tak właśnie pierwsza osoba dowiedziała się, że jestem w ciąży. Podziękowałam mu w myślach za brak reakcji.
- Albo?
- Nie wiem, może wrócę do rodziców.
Patrzył na mnie kręcąc głową. No tak, On był na tej pamiętnej imprezie, podczas której niezapowiedzianą wizytę złożyła moja mama. Widział z jaką obojętnością a nawet pogardą traktowała mnie i z jakim uwielbieniem wpatrywała się w Ciebie. Słyszał jak z jej ust padło stwierdzenie, że nigdy nie zrozumie co we mnie widzisz...
Nic dziwnego, że nie chciał uwierzyć, że rozważam powrót do rodziców. Cóż, sama w to nie wierzyłam. Mój pozornie doskonały plan miał sporo luk.
- Nie zostaniesz tu.
Roześmiałam się.
- Zostanę i nic z tym nie zrobisz. Naskarżysz na mnie?
- Za kogo Ty mnie masz? Gdybyś chciała, żeby wiedział, to sama byś mu powiedziała, a gdyby wiedział, nie zgodziłby się, żebyś mieszkała w takiej norze.
Gwałtownie złapałam powietrze.
- To, że mieszkanie jest małe i w kiepskiej okolicy, to nie znaczy, że to nora. Ludzie mieszkają w gorszych warunkach. Wystarczy trochę umeblować, odświeżyć i będzie dobrze.
Nie wiem, czy przekonywałam siebie czy Jego...
- Zamieszkasz u nas.
- Nie zostaniesz tu.
Roześmiałam się.
- Zostanę i nic z tym nie zrobisz. Naskarżysz na mnie?
- Za kogo Ty mnie masz? Gdybyś chciała, żeby wiedział, to sama byś mu powiedziała, a gdyby wiedział, nie zgodziłby się, żebyś mieszkała w takiej norze.
Gwałtownie złapałam powietrze.
- To, że mieszkanie jest małe i w kiepskiej okolicy, to nie znaczy, że to nora. Ludzie mieszkają w gorszych warunkach. Wystarczy trochę umeblować, odświeżyć i będzie dobrze.
Nie wiem, czy przekonywałam siebie czy Jego...
- Zamieszkasz u nas.
Zaraz, zaraz, że co??? Aż otworzyłam usta ze zdziwienia.
- Zamieszkasz u nas. - powtórzył widząc, że poprzednia wypowiedź raczej do mnie nie dotarła - Pójdziesz sama, czy mam Cię zanieść?- Praktycznie się nie znamy, a Ty proponujesz mi wspólne mieszkanie?
Wzruszył ramionami
- Jesteś mordercą? Złodziejem? Narkomanką? Dziennikarką, która chce nam robić kompromitujące zdjęcia? Nie? Ja też nie. Gwałcicielem też nie jestem. Z naszej strony nic Tobie nie grozi, nam z Twojej raczej też nie, więc w czym problem? A skoro się nie znamy, to się poznamy. Dokładnie się poznamy. A jeśli nie chcesz, to nawet nie musimy się widywać, mamy duży dom.
- Ale ja jestem w ciąży - oznajmiłam płaczliwie
- Ale ja jestem w ciąży - oznajmiłam płaczliwie
- Zapomniałaś chyba, że mam syna. Wiem co to znaczy. Płacz dziecka nie będzie nam przeszkadzał, ulokujemy Cię daleko a i tak mamy mocny sen. Moja żona się ucieszy, że będzie miała towarzystwo, zawsze narzeka, że ciągle jest sama. Możesz zostać jak długo będziesz potrzebowała.
- Dlaczego to robisz?
- Czy to ważne? Lubię Cię i nie chcę, żebyś tu mieszkała.
Poszłam z Nim. Co innego mogłam zrobić? Widziałam taki sam jak u Ciebie wyraz determinacji w Jego brązowych oczach i wiedziałam, że z nim nie wygram. Jedyny warunek, jaki postawiłam, to żebyś Ty się nie dowiedział.
Jego żona rzeczywiście się ucieszyła. Od razu znalazłyśmy wspólny język. Stała się dla mnie niezastąpioną towarzyszką i powierniczką sekretów.
Ślub naszych Przyjaciół? To było krótko po moim odejściu. Niewiele z niego pamiętam przez Ciebie i tą dziewczynę. Ile ona miała lat? 16? Ubrana jak prostytutka... Jak mogłeś? Patrzyłeś na mnie drwiąco, bo przyszłam sama, ale to Ty się zbłaźniłeś. Chciałeś mnie upokorzyć, chciałeś zobaczyć moje łzy. Nie dałam Tobie tej satysfakcji. Płakałam później przez całą noc wtulona w Jego żonę. Wyszłam wcześnie i nie widziałam jak Twoja towarzyszka na środku parkietu całowała kuzyna Pana Młodego. Podobno strasznie się wściekłeś i krzyczałeś, że wszystkie kobiety to dziwki. Czy kiedykolwiek dałam Tobie podstawy to takiej opinii?
O tym, że On do lekarza jechał z powodu odnowionej kontuzji, a ciągłe kichanie spowodowane jest alergią na mojego kota dowiedziałam się jakiś czas później...
Zgodnie z obietnicą daję wcześniej. Dla Sil. Żeby nie było tak smutno ;)
Miał być w czwartek, więc następny będzie w czwartek. Jutro.
Kto wymyślił wstawanie przed świtem?
- Dlaczego to robisz?
- Czy to ważne? Lubię Cię i nie chcę, żebyś tu mieszkała.
Poszłam z Nim. Co innego mogłam zrobić? Widziałam taki sam jak u Ciebie wyraz determinacji w Jego brązowych oczach i wiedziałam, że z nim nie wygram. Jedyny warunek, jaki postawiłam, to żebyś Ty się nie dowiedział.
Jego żona rzeczywiście się ucieszyła. Od razu znalazłyśmy wspólny język. Stała się dla mnie niezastąpioną towarzyszką i powierniczką sekretów.
Ślub naszych Przyjaciół? To było krótko po moim odejściu. Niewiele z niego pamiętam przez Ciebie i tą dziewczynę. Ile ona miała lat? 16? Ubrana jak prostytutka... Jak mogłeś? Patrzyłeś na mnie drwiąco, bo przyszłam sama, ale to Ty się zbłaźniłeś. Chciałeś mnie upokorzyć, chciałeś zobaczyć moje łzy. Nie dałam Tobie tej satysfakcji. Płakałam później przez całą noc wtulona w Jego żonę. Wyszłam wcześnie i nie widziałam jak Twoja towarzyszka na środku parkietu całowała kuzyna Pana Młodego. Podobno strasznie się wściekłeś i krzyczałeś, że wszystkie kobiety to dziwki. Czy kiedykolwiek dałam Tobie podstawy to takiej opinii?
O tym, że On do lekarza jechał z powodu odnowionej kontuzji, a ciągłe kichanie spowodowane jest alergią na mojego kota dowiedziałam się jakiś czas później...
Zgodnie z obietnicą daję wcześniej. Dla Sil. Żeby nie było tak smutno ;)
Miał być w czwartek, więc następny będzie w czwartek. Jutro.
Kto wymyślił wstawanie przed świtem?
Zamiast wyjaśnić cokolwiek, ten rozdział wszystko mi zagmatwał... ;)
OdpowiedzUsuńMariusz Wlazły zabrał ją do swojego domu.
Brawa dla Pani!!!
UsuńMówiłam, że wiesz, prawda?
Ha! :D
UsuńTeż się cieszę.
Usuńja już nic nie wiem, miało się wyjaśnić, a tu dupa blada.... czekam z niecierpliwością do jutra :)
OdpowiedzUsuńCoś tam się chyba jednak wyjaśniło ;)
UsuńDo jutra!
Ech, już myślałam, że wiem, kim jest tajemniczy "On", a tu nic.
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy ;). Czekam na jutro :D.
Pozdrawiam!
Bo ja jestem taka wredna i lubię mieszać ;)
UsuńCieszę się, że się Tobie podobało.
pozdrawiam
Zamiast rozwiązywać zadania z wielomianów na matmie, siedziałam i czytałam, a gdy przeczytałam, tak się zbulwersowałam zachowaniem pana Tajemniczego, że powtarzałam głośno 'No co za frajer!' i tylko moja sąsiadka wiedziała, o co chodzi. Teraz mogę z czystym sumieniem brać się za fizykę i biologię, dziękuję, pozdrawiam i wysyłam obiecane mnóstwo buziaków :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :*
OdpowiedzUsuńNo frajer, co zrobić... Tylko przez to matmy nie zawal! ;) Powodzenia :*
UsuńZabrał ją do swojego domu, do żony, do syna, którzy stali się dla niej domem prze duże de. Zabrał ją z nory, a ona poszła na ślub. Co za kretyn, co za frajer. Śmiem twierdzić, ze to no jest dziwką.
OdpowiedzUsuńWięcej!
Więcej jutro.
UsuńChyba się wzruszyłam... :)
trafiłam na Twój blog przypadkowo i dziewczyno! zaintrygowałaś mnie porządnie! :) fajnie piszesz, tak tajemniczo, strasznie jestem ciekawa co będzie dalej, dlatego nie mogę się doczekać jutra. mam nadzieję, że również wstawisz rozdział z samego rana :) opisywany przez Ciebie "On" to totalna świnia! zamiast walczyć o kobietę stara się ją upokorzyć na oczach znajomych przychodząc na imprezę z jakąś larwą u boku. Dobrze, że dziewczyna nie ma w głowie siana i wie czego chce. coś mi się wydaje, że jednak to On będzie się gorzej czuł, szczególnie kiedy na świat przyjdzie ich wspólne dziecko, a On nie będzie widział jak rośnie. grunt, że dziewczyna ma dobrych przyjaciół. :) czekam na kolejny rozdział :) a gdybyś miała ochotę to zapraszam na mój blog ma-vie-avec-toi.blog.onet.pl :) pozdrawiam Cię gorąco, Embouteillages ;*
OdpowiedzUsuńCiesze się, że się Tobie podoba.
UsuńRozdział będzie jak zawsze, rano, choć raczej nie tak wcześnie jak dziś ;)
Pozdrawiam