niedziela, 16 września 2012

5.

Rozdział zawiera treści erotyczne.


Perspektywa tego, na co właśnie się umówiliśmy zaczęła mnie przerażać. Potrzebowałam wsparcia, więc wybrałam numer Przyjaciółki i już po chwili jechałam w stronę jej mieszkania kupując po drodze kilka butelek trunków.
Opowiedziałam jej moją wersję naszej historii - znała już Twoją i swojego narzeczonego a Twojego Przyjaciela w jednej osobie. Pewnie już cały Wasz mały światek o tym słyszał. Kiedy skończyłam relacjonować naszą ostatnią rozmowę stwierdziła tylko:
- Zwariowałaś.
- Bardzo mi pomagasz, dzięki - prychnęłam - Już gdzieś to słyszałam - dodałam pod nosem.
- Naprawdę tego chcesz?
Rozłożyłam bezradnie ręce.
- Dziecka? Wiesz, że od dawna chcę. Niby jak inaczej mam to zrobić? Kto mnie zechce? Seksu z nim wolałabym uniknąć, ale w ten sposób mam chociaż wpływ na wybór ojca. Poza tym nie znam dobrego banku spermy.
Byłyśmy już chyba nieźle wstawione, bo to stwierdzenie wywołało u nas trudny do opanowania atak śmiechu. Mój śmiech powoli przerodził się w płacz i już po chwili jej ramiona objęły mnie mocno. 
- Hej, będzie dobrze. Będziesz najlepszą mamą pod słońcem. Poradzisz sobie. Wiesz, że możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji, z tym też nie zostaniesz sama. A seksem się nie martw. Przecież nikt nie powiedział, że musisz być trzeźwa, prawda? Zamkniesz oczy i wyobrazisz sobie, no nie wiem, Johnego Deppa i jakoś pójdzie.
- Piraci mnie nie kręcą - wychlipałam w jej biust - zresztą on jest za stary.
Przewróciła oczami.
- To wymyśl sobie kogoś innego - puściła mi oczko - może jakiegoś sportowca?
- Sportowcy są przereklamowani...
Spojrzała kpiąco.
- Skąd ta pewność, Złotko?

Tydzień minął szybko. Zbyt szybko przyszła niedziela. Nie było Cię kilka dni, ale dziś miałeś wrócić. Było późno, byłam roztrzęsiona i gdybym czekała choć chwilę dłużej chyba bym zrezygnowała. Wróciłeś i też nie wyglądałeś dobrze. To odkrycie mnie rozbawiło - jeszcze nigdy nie widziałam Cię tak niepewnego i zdenerwowanego. Zapytałeś czy zmieniłam zdanie. Potrząsnęłam głową i spytałam na co czekamy. Podszedłeś i zacząłeś muskać ustami moją szyję, dekolt, w końcu twarz. Twoje dłonie zabłądziły pod moja bluzkę. Twój zapach mnie odurzył, lecz dotyk nieprzyjemnie parzył. Otworzyłam oczy, ale wciąż widziałam tylko obraz Ciebie i Jej tamtego poranka, a wyobraźnia podpowiadała resztę. Czy Ją też tak całowałeś? Mimo woli spięłam mięśnie. Odsunąłeś się i spojrzałeś mi w oczy.
- Musisz coś z siebie dać, bo nic z tego nie będzie. Nie potrafię w ten sposób.
Nie odpowiedziałam a po moim policzku stoczyła się samotna łza. Ja też tak nie potrafiłam. Przyjrzałeś mi się uważnie i wyszedłeś.  Po chwili wróciłeś aby złapać mnie za rękę i poprowadzić do sypialni. Z głośników leciała moja ukochana Mariza , paliło się kilka świec, przy łóżku stał olejek do masażu. Podrapałeś się po głowie, jakbyś był zawstydzony.
- Wiem, że nie oczekujesz dziś romantyzmu, ale musisz się odprężyć.
I rzeczywiście odprężyłam się dzięki Tobie. 
Wiesz, zawsze lubiłam kochać się z Tobą. Byłeś inny niż moi poprzedni partnerzy. Wydawało mi się, że jesteś niesamowicie czuły i uważny, że pokazujesz jak bardzo Tobie na mnie zależy. Tamten wieczór pokazał mi, że znów się myliłam. Było magicznie jak nigdy wcześniej. Byłeś delikatny a zarazem stanowczy, wsłuchany i wpatrzony we mnie. Ledwie we mnie wszedłeś a już byłam u progu rozkoszy. Poruszałeś się rytmicznie powodując narastanie uczucia gorąca w podbrzuszu. Twoje dłonie błądziły wszędzie, a usta drażniły moją szyję. Szczytowaliśmy niemal równocześnie. Niemal, bo chciałeś się upewnić, czy to już, zupełnie jakby mój krzyk i wygięte w łuk ciało nie dawało jasnej odpowiedzi... Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że czeka nas mechaniczny seks, a otrzymałam coś pięknego. 
Przytuliłeś mnie mocno i szeptałeś w moje włosy:
- Kocham Cię. Potrzebuję Cię. Nie odchodź. Pobierzmy się, choćby jutro. To nie miało znaczenia, tylko Ty się liczysz...
Mówiłeś coś jeszcze, ale nie słuchałam. Tamtej nocy nie odeszłam, potrzebowałam Twojego ciepła.


No to jest.
Zapraszam we wtorek. Będzie, hmm, delikatniej. Czas zacząć wyjaśniać.
 

12 komentarzy:

  1. Niesamowite opowiadanie.
    Nie spodziewałam się takiego... układu. Widać jednak, że bohaterka go kocha. I to bardzo. Jednak ciągle mam nadzieję na to, że on jej nie zdradził, lecz było to tylko perfidne zadanie ze strony tej "drugiej".
    Co do bohatera i jego przyjaciela, mam podejrzenia, ale nie wiem czy słuszne :).
    Czekam na kolejny rozdział :).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Co do bohaterów - postanowiłam namieszać ;)
      Zapraszam na kolejne części
      pozdrawiam

      Usuń
  2. Czy ty jesteś tą samą yuki która publikowała na onecie opowiadanie [anima-hirundis] ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Nigdy nie miałam konta na onecie. Zbieżność całkowicie przypadkowa.

      Usuń
  3. Wyczuwam, że to się wszystko jeszcze bardzo zmieni i namiesza.

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie moja Droga, czas wszystko powoli wyjaśniać. Rozdział jak zwykle cudowny, uwielbiam emocje w nim zawarte i mam nadzieję, że jak wejdę we wtorek, to co nieco będę więcej wiedziała :) Przy okazji zapraszam na epilog na my last dance, jeżeli oczywiście będziesz chciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, że już czas. Myślę, że dla większości może być wszystko jasne po następnym. Epilog czytałam - szkoda, że to już.

      Usuń
  5. Na pewno nie łatwo było jej uprawiać z nim seks skoro ją zdradził i na początku miała ten obrazek w głowie. Jednak z każdym dotykiem zapomniała i oddawała się temu uczuciu. Nie wiem co kombinujesz, ale bardzo mnie ciekawi co będzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było łatwo, ale wszystko można, jeśli się wie, czego się chce. A że kombinuję, to przecież oczywiste ;)

      Usuń
  6. Sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Mam mętlik w głowie. Pewnie zupełnie tak jak ona... Z jednej strony powinna od niego uciekać, z drugiej nie potrafi, bo go przecież kocha. Mam wrażenie, że to dziecko to tylko taka przykrywka, żeby nie stracić go z oczu. Przecież dzięki temu, on jest cały czas gdzieś blisko. W prawdzie cierpi, bo myśli nieustannie o tej jego zdradzie, ale w końcu zasypia w jego ramionach. Niby chce od niego odejść, ale nie ma na to siły, potrzebuje go. Zazwyczaj nami, kobietami, targa zbyt wiele emocji...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście często zbyt łatwo ulegamy emocjom, ale z drugiej strony - czym byłoby życie bez emocji? ;)

      Usuń