piątek, 14 września 2012

4.

Próbowałeś podejść do mnie, ale zatrzymałam Cię gestem. 
- Daj mi dziecko - powiedziałam.
Spojrzałeś na mnie zaskoczony.
- Daj mi dziecko - powtórzyłam - i zniknę z Twojego życia. Nie chcę od Ciebie niczego więcej, żadnych alimentów, nazwiska, niedzielnych spacerków, wakacji. Żadnej pomocy. Poradzę sobie, ale z tym jednym musisz mi pomóc. Jesteś mi to winien.
Zaśmiałeś się pustym śmiechem.
- Zwariowałaś.
- Nie - potrząsnęłam głową - wiesz, że od dawna tego chciałam. To Ty ciągle odwlekałeś tą decyzję.
- I uważasz, że teraz nagle zmienię zdanie?
- Jeśli wolisz, żebym szukała chętnego w nocnych klubach... - wzruszyłam ramionami w pozornie beztroskim geście - Cóż, myślałam, że będziesz zainteresowany.
- Dlaczego ja?
- Znam Twoją rodzinę. Poważnych chorób nie ma, masz dobre geny.
Tak, to był chyba najgłupszy z możliwych argumentów, ale nie mogłam przecież powiedzieć, że wciąż Cię kocham i nie chcę innego ojca dla mojego dziecka.
- A co jeśli chcę tych wszystkich spacerków i wakacji? Co jeśli chcę być z Tobą i chcę pomagać Tobie?
- To nie ma znaczenia. Wchodzisz w ten układ albo w żaden. Moje dziecko nie będzie miało ojca.
Znów kłamałam. Wiedziałam, że jeśli okazywałbyś zainteresowanie, nie odmówiłabym Tobie kontaktów z dzieckiem. Dziecko powinno mieć ojca. Nie wierzyłam jednak, że będziesz tego chciał. Kryształowy obraz Ciebie w mojej głowie miał coraz głębsze rysy.
- A na spacerki możesz chodzić z Nią.
W Twoich oczach zamigotała wściekłość. Spodziewałeś się płaczu, krzyków i rozpaczy a dostałeś ultimatum. Chciałeś być górą w tej rozmowie, no może na początku przewidywałeś konieczność przepraszania i ugłaskania mnie, ale to Ty ostatecznie miałeś wygrać. Przecież żadna rozsądna kobieta nie zostawiłaby takiego faceta jak Ty z tak błahego powodu jak poimprezowa, jednorazowa zdrada. Takim facetom czasem zdarza się skok w bok i trzeba go im wybaczyć. Zapomniałeś tylko, że nie jestem jak każda kobieta...
Wyszedłeś bez słowa, a trzaśnięcie drzwiami słyszało pewnie całe osiedle. Spodziewałam się tego. Teraz to Twój świat się zawalił. No, może po prostu jakaś jego część, w końcu trochę nas łączyło. Wiedziałeś już też, że straciłeś władzę nade mną. Co zabolało Cię bardziej?
Nalałam sobie kieliszek wina i usiadłam w fotelu czekając na Twój powrót. Mechanicznie głaskałam kota, który położył się na moich kolanach. W głowie miałam pustkę. To wszystko było tak nierealne. Potrzebowałam więcej czasu, żeby dotarło do mnie, że właśnie wywracam swoje poukładane dotąd życie do góry nogami. 
Wróciłeś późno, lekko się chwiałeś. 
- Kiedy? - zapytałeś tylko.
- Za tydzień. W niedzielę.
Pokiwałeś głową i ruszyłeś w stronę sypialni.
- Sypialnia jest teraz moja, przenieś się gdzieś.
Spojrzałeś zdumiony. 
- Muszę teraz dbać o siebie, rozumiesz przecież. Sen jest bardzo ważny, a łóżko w pokoju gościnnym jest niewygodne.

Tak, ja też nie poznawałam siebie.




I co Wy na to?
Odzyskałam kontrolę nad blogiem, zobaczymy czy na zawsze ;)
Widzimy się za dwa dni - w niedzielę.

11 komentarzy:

  1. Dobrze, że znajduje w sobie siłę do tego, żeby z nim walczyć. Ja bym nie potrafiła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ja na to? OJEJ. Czemu? Bo nie takiego obrotu sprawy się spodziewałam. Właściwie, tu się niczego wolę nie spodziewać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba dobrze, że nikt się tego nie spodziewał, prawda? Mam nadzieję, że jeszcze nie raz Was zaskoczę ;)

      Usuń
  3. o rany, nigdy bym się nie spodziewała takiego zwrotu akcji. bardzo mnie zaskoczyłaś. i nie wiem, co napisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jeszcze umiem zaskoczyć :)

      Usuń
  4. Jestem zdziwiona. I to bardzo. Główna bohaterka coraz bardziej mnie zadziwia. Już nie mogę doczekać się następnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też zadziwia, ale nie mam kontroli nad jej życiem ;) Ja tylko spisuję ;)

      Usuń
  5. Czytając to opowiadanie, niczego nie można być pewnym... :) Podoba mi się to, że potrafisz zaskoczyć. Zdziwiło mnie zachowanie bohaterki, bo starać się o dziecko z facetem, z którym nie chcemy mieć już nic do czynienia...
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację, że bohaterka działa trochę nieracjonalnie. Chciałam później przedstawić przyczyny jej zachowania, ale chyba wprowadzę kilka informacji szybciej. Dzięki!

      Usuń
  6. Trafiłam na Twojego bloga dzięki komentarzowi jaki pozostawiłaś na moim blogu. Bardzo mi się spodobał twój styl pisania. Zaskoczyłaś mnie totalnie w tym rozdziale. Nie przypuszczałam, że zaproponuje mu coś takiego. Dla niej to jeden z ostatnich dzwonków na to żeby być matką. Jeżeli się uda i zajdzie w ciąże, a pewnie tak będzie dziecko może ich połączyć. Czekam z niecierpliwością na następny ;)

    OdpowiedzUsuń